4.08.2013

Fenomen

Fakty są takie, że odkąd pracuje jestem szczęśliwsza. Dobra, to było ryzykowne. Ale teraz to już siądźcie. Cieszy mnie że przebywam wśród ludzi. Tak. Jak jasna cholera. I to żaden sarkazm. Ponadto praca daje mi poczucie niezależności. Mam wrażenie że w końcu skończyłam marudzić i wzięłam się za siebie. Wstałam od komputera, potrafię go nie włączać przez bite 5 dni. Wracając wykończona po 8 godzinach chodzenia z większą niż kiedykolwiek przyjemnością siadam sobie do książki. Schudłam, poprawiłam kondycje, jeżeli mnie coś boli to wiem przynajmniej dla czego i nawet ten ból daje mi satysfakcję. Czuję że żyje. W końcu.

***

Teraz na krótką chwile powrót starej Włóczki. Chwilkę. Kilka zdań dosłownie.

Powiedzmy że ostatni tydzień nie był już taki różowy i trochę zburzył ład i porządek sierpnia który sobie już zaplanowałam. Otóż legendarny „Pan Prezes” zawiesił ulotki do odwołania… to znaczy że póki co nie mam pracy. Smutne trochę. Ponadto część ludzi na których widywaniu mi zależy (Arma w tej chwili zrobi takie wielkie oczy, i powie to swoje „COOO?!”) siedzi sobie beze mnie  na Woodstocku. Smutne bardziej. 

Ale wracają jutro. Jak wrócą, to już jakoś będzie (Arma robi: „ojeeeeeeej”).

***


Te wakacje przejdą do historii pod względem bogactwa nowych doświadczeń jakie zdobywam. Szaleństwo. 

***

Krótko bo krótko. Kiedyś będzie ambitniej, dłużej, częściej.

Pod tym względem nic się nie zmieniło, dalej się oszukuje.

3 komentarze:

  1. Włóczka, podziwiam Cię i strasznie się cieszę, że jesteś zadowolona :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Planujesz powrót tutaj, czy może wielki koniec włóczlandii? :(

    OdpowiedzUsuń