31.10.2012

Archaiczny uśmiech


Rozchwianie psychiczne. Jakby spojrzeć mniej pragmatycznie, to w zasadzie dobrze też może czasem być… Poza tym stosuję taktykę „małych radości”, polegającą w moim przypadku, na ponownym nauczeniu się optymizmu przy pomocy pozytywnych reakcji na drobne "uśmiechy losu". Dzięki temu udaje mi się wprowadzić siebie w pocieszny nastrój. Nie jestem jednak przekonana o dobrym wpływie  na otoczenie. Może wszyscy się przyzwyczaili że jestem „personifikacją szczęścia” i zionie ode mnie czarną rozpaczą? A niezauważalnie pozytywniejsze postrzeganie świata przez moją osobą zauważalnie choć niezrozumiale wpływa na wszystkich ludzi?

Istnieje też inne wytłumaczenie na taką reakcje środowiska. Mianowicie: moja paranoja ma się lepiej niż sądziłam... Wkrótce obok napadów niemej histerii pojawią się zaostrzone stany lękowe. W następnym stadium czekają mnie równie fascynujące atrakcje. Całość skończy się w Dniu Obrony Dyplomu (DOD) śmiertelnym atakiem… na komisje… widowiskową ucieczką „w stronę słońca”… czyli może jakaś Kamczatka, gdzie resztę życia spędzę wśród niedźwiedzi i naukowców? Na Kamczatce, jak na odległy, wschodnio-rosyjski grajdoł przystało, jest raczej kiepsko rozwinięty system sądowniczo-karny, a papierów o ekstradycje zwyczajnie nie ma kto podpisać. Natomiast jedyne prawo tam panujące tj. prawo jungli… czy jakieś tam tajgi – pozwoli mi dokonać żywota na wolności…
Nikt nie mówił że to ma być długi żywot.  

***

Bo wiecie, święta tuż tuż, autobusy już przestały jeździć, śnieg zdążył stopnieć, a ja - się przeziębić. Nie uwierzycie, ale KOCHAM ZIMĘ - to jedna z tych „małych radości” które pozwalają mi nie panikować… przez chwilę.

***

Ja tu sobie pisze, a dług publiczny rośnie.

***

Mój wewnętrzny wzorowy uczeń właśnie dyskretnie przypomniał że… WEŹ SIĘ DO ROBOTY WŁÓCZKA, BO K**** **** * ****************!!!