22.08.2012

For Gon... MORDOR!

Im bliżej końca wakacji tym moje myśli są bardziej destrukcyjne. Chciałabym żeby ktoś mi amputował ten cholerny świat który z perfidnym uśmiechem na ustach ładuje mnie w to całe bagno jakim jest polska oświata. Ble. Matura. Dyplom. A do tego jeszcze to cholerne prawo jazdy. Na co mi to. Mam 18 lat i zero ambicji. Zero Absolutne. Jest mi tak źle że mogłabym wypić pół litra wódki. Bez popity. Prawdopodobnie po chwili to wyrzygam. Raczej na pewno to wyrzygam. I to nie "po chwili" tylko "od razu". Mam poprostu wredny żołądek. Odnoszę wrażenie, że tonę w bagnie, a ciemna mulasta breja dostaje się do moich płuc i ciągnie mnie na dno (jeżeli ono w ogóle istnieje).

Ogólnie nie jest mi zbyt wesoło, a jak mam się śmiać to chyba tylko histerycznie. Ten rok mnie zniszczy. Rozpije się, stoczę na dno, osiwieje, wątroba mi wysiądzie, mózg uszami wypłynie. Będzie cholernie ciężko. Jak nigdy. Naprawdę.

Tymczasem moje prawo jazdy może i nie wygląda już tak abstrakcyjnie jak w tedy, kiedy miałam pierwsze jazdy. Nie znaczy to też że jest niesamowicie realne (a już myśleliście że skończę biadolić). W zasadzie to przy czysto pragmatycznym spojrzeniu coś takiego jak „włóczkowe prawo jazdy” po prostu nie ma szans istnieć w tym nie najlepszym ze światów (jakby to spuentował kochany Mordimer) . Ale. Każdy człowiek ma w sobie coś z niepoprawnego optymisty który z czystym szaleństwem dostrzega nikły płomyczek nadziei.

No i masz! Realizm uchylił drzwi. Zrobił się przeciąg. A prawa fizyki zdmuchnęły płomyczek.

Uśmiecham się. Tak. Histerycznie.

Och, Odynie! Dlaczego lepiej pisze mi się kiedy mam wybitnie podły humor?

A co do Odyna, to znowu się „skandynawizuje”. Słucham sobie kochanego Bathory’ego, Einherjera, Burzuma oraz Kampfara. W zasadzie jak co roku, bo wiecie: zima nadchodzi. A ja lubię zimę. I lubię skandynawską muzykę kiedy jest zimno. Ale Włócz, jest DOSYĆ ciepło. I co z tego? Staram się spędzać dużo czasu przy otwartej lodówce. Co nie zmienia faktu że podejrzanie wcześnie w tym roku zaczynam. Czy to znaczy, że mam dostęp do tajnych informacji meteorologicznych? Nie. Zima pewnie nie przyjdzie wcześniej niż zwykle, i nie będzie mroźniejsza… niż zwykle. Niestety. Dobra. Przejdźmy do rzeczy. Jako uczennica plastyka, na ostatnim roku muszę zrobić dyplom - wspominałam już pewnie kiedyś o tym (na starej Włóczlandi). No dobra Włócz, ale gdzie tu cholerny związek? A cholerny związek jest w tym, że na temat mojego dyplomu wzięłam sobie opracowanie graficzne dyskografii którejś ze skandynawskich kapel o wybitnie pro-nordycko-mitologicznej filozofii. Nie trzeba daleko szukać żeby znaleźć takie zespoły. To znaczy, trzeba. Ale ja znam takich ekip całkiem sporo. Gorzej, bo ciężko się zdecydować. Po pierwsze, znakomita większość potrafi jednocześnie śpiewać epickie pieśni o dzielnych wikingach, jak i wywrzaskiwać krwawe teksty o czarnych mszach, paleniu kościołów, orgiach, gwałceniu, niewinnych dziewicach, krwi, mordowaniu, rytualnym gwałceniu, rytualnym mordowaniu… a najlepiej o krwawym, rytualnym gwałcie na niewinnej dziewicy podczas orgii na czarnej mszy zakończonej zamordowaniem rzeczonej dziewicy i spaleniem rzeczonego kościoła. Tak więc Bathory i Burzum odpadają, z wielkim bólem. Naprawdę wielkim. Obecnie najbardziej skłaniam się ku Einherjerowi, który (wbrew pozorom) jest w miarę bezpiecznym jeśli chodzi o teksty i ideologię. 

A co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Według moich pierwszych koncepcji i wstępnych projektach projektów podejrzewam że mogę wpakować się na robienie żmudnych skandynawskich plecionek (taki ornament). Ale Odyn jest ze mną, prawda?

*****

Jak na pierwszą notkę, całkiem „przyjemnie” się ją pisało wiedząc że opublikuje ją bez żadnego szemranie Onetowskich serwerów. Dziękuje Google!





A z Onetem na stos!