19.05.2013

post o NICzym


Witam

Można by mnie posądzać o naukę do matury… ale składanie fałszywych zeznań jest nielegalne. To co stanowiło pożywkę mojego prymitywnego wewnętrznego artysty czyli Istne Złoża Ambicji, Chęci i Sumienności zostały definitywnie wyczerpane. Nie ma co się dłużej zastanawiać, trzeba postawić tę elektrownie atomową, a nóż żaden radziecki idiota nie zada pytania „A co się stanie kiedy wyłączymy zabezpieczenia i wyjmiemy rdzeń?” („no przecież nie wybuchnie”). Wracając do złóż, należy wspomnieć, że te dobra naturalne były również przeznaczone dla tej drugiej Włóczki, która będąc równie prymitywna była odpowiedzialna za część ogólnokształcącą. Wkładając tytaniczny wysiłek w pozyskaniu oparów chęci przeczytała streszczenia lektur, nauczyła wzorów na boki w trójkącie 30x60x90 stopni, i nauczyła się zwrotu: „I’m writting to complain”. 

Po za tym, produktem ubocznym przy tym sposobie pozyskiwania ambicji był stres, rachunek prosty nie ma ambicji nie ma stresu. Skutkiem czego spokojnie sobie egzystuje i robię wiele nie konstruktywnych rzeczy. 

Polski napisze chyba jeszcze raz w sierpniu, matematyka była aż żenująca łatwa (wyszłam po 50 minutach), natomiast angielski był po prostu przyjemny. jeszcze ustne i historia sztuki. 

Zapytalibyście się więc, co Włóczko robiłaś przez cały ten tydzień skoro się nie uczyłaś?

A co ja na to odpowiem?

A ja na to odpowiem: NIC. Czyste  perfekcyjne, jedyne słuszne NIC. Wy sobie nawet nie wyobrażacie co kryje się pod tym NIC. Nie jesteście w stanie pojąć NICości. Wy nic nie wiecie o NICzym. Wy macie swoje nic. Ale ja mam NIC. To czysta prawieczna forma, będąca konkluzją wielu przemyśleń ludzi mądrzejszym od Was. NIC nie sprowadza się do gapienia w ścianę z przerwami na zaspokajanie potrzeb fizjologicznych. Nawet ja do końca nie potrafię tego pojąć, moje przemyślenia są na nic. Kiedy myślę że już się udało, już uchwyciłam istotę NICzego, ona się znowu wymyka i ucieka w NICość. NIC jest jak przemycanie nielegalnych substancji przez granicę rzeczywistości. NIC jest w tedy kiedy przestajemy postrzegać nic w klasyczny sposób. NIC to... NIC to… robienie krzyżówek.

Znalazłam w szafce. 1000 panoramicznych które kupił mi dziadek jakiś rok temu. Nie miałam czasu ich robić więc schowałam nie rozwiązując ani jednej. Jak się nad tym zastanowię to nigdy nikomu nie mówiłam że czasem robię krzyżówki… nie traktuje tego jako nałogowe hobby jak czytanie książek. Czasem sobie po prostu robię. A tak się składa że moje wizyta w bibliotece zakończy się płaceniem kary za przetrzymanie książek. Wiem że to trochę do mnie nie podobne ale to wszystko wina dyplomu. Wypożyczone książki to materiały do prezentacji maturalnej. W całym tym zamieszaniu dyplomowym zapomniałam zadzwonić i przedłużyć. 

ALE. Co roku w wakacje jest amnestia na przetrzymane książki więc już nie długo :D.  



Trzymcie się czytelnicy idę robić obiad... podgrzać sos z wczoraj